piątek, 2 stycznia 2015

#4

-Dobrze wiesz, że już nie wytrzymam! Mam jego dość. Te codzienne docinki, urywane rozmowy - z wściekłością osuwa się na brudną podłogę wzdłuż ściany, teatralnie zarzucając swoje długie włosy - Czy tak zachowuję się prawdziwy ojciec? Czym ja sobie na to zasłużyłam, przecież jestem taka...
Ciągła paplanina doprowadza ją do szału. To ona szybciej doprowadzi ją do szału. Przyjaciółka dziewczyny miała niesamowitą zdolność wywoływania poczucia winy u innych. Sprawiała, że poniekąd odczuwało się fakt, jakby wszelkie porażki życiowe drugiej osoby, były tylko i wyłączni twoją winą. Obwinianie za coś, czego nie powinieneś w ogóle odczuwać. Jednak dziewczyna, pomimo tej denerwującej cechy, była jedyną osobą w szkole, pozostającej ciągle przy jej boku. Nie było jeszcze dnia, gdy nie spędzały razem czasu w szkole. Wszędzie razem. Tak naprawdę denerwował ją fakt, że dziewczyna jest jak guma do żucia. Zawsze blisko niej, nigdy niczego sama nie załatwi. Potrzebna jest zawsze ONA. Pomimo wszystko, lubiła dziewczynę. Z niewiadomych powodów czuła się przy niej swobodnie.
-Nie wiem co mam ci doradzić. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji - odpowiada bez większego zastanowienia, bawiąc się sznurkiem ob bluzy. Tak naprawdę w ogóle nie słuchała przyjaciółki. Przecież nie będzie jej pocieszać. Zresztą, po prostu tego nie potrafi. Nie martw się, wszystko będzie okey, musisz tylko w to wierzyć. Such a lie. Na jej miejscu postąpiła by tak samo. Posiadanie ojca alkoholika musiała być gówniane. Nie oszukujmy się, jak może zareagować na takie zachowanie dziecko chodzące do liceum? Żona, która sama jest schorowana i musi opiekować się kilkuletnim synem? Sytuacja bez wyjścia... Niestety, pozostaje jedynie kłamstwo, od którego aż pali jej języki. 
-Nie martw się, wszystko będzie okey, Musisz tylko w to wierzyć.
-Ale ty nie wiesz co ja przechodzę. To piekło na ziemi.
Oh, na pewno. O mało co nie mówi tego na głos. Wyjmuje z plecaka przenośny kubek termiczny i upija łyk herbaty, przed kolejną nudną lekcją. Tym razem dwa polskie. Czy może być coś piękniejszego? Dwie godziny słuchania trzydziestoletniej kobiety, mającą popędy feministyczne, a słysząc docinki na temat seksualności człowieka, robi się czerwona na twarzy jak nastolatka, pierwszy raz oglądająca wulgarną scenę łóżkową. Fantastycznie.
Zakręca do połowy kubek i podaje swojej przyjaciółce, która nigdy nie odmówi łyka pysznej herbaty. Chociaż na chwile sprawi, że nie będzie musiała wysłuchiwać o problemach,
-Spójrz na lewo, tam koło tablicy informacyjnej. Co ta za chłopak?- pyta koleżanka, wyraźnie zainteresowana nowo wyhaczonym chłopcem. Wyjmuję zeszyt, wertując strony podręcznika, Odchyla głowę i zerka we wskazane miejsce.
-Oh.
Machinalnie zasłania ręką usta, aby ten dziwny dźwięk nie uszedł z jej ust. To on. Nikt inny, jak on. Przygląda mu się ukradkiem, aby nikt nie zauważył jej pełnego przejęcia wzorku. A szczególnie on sam.
Dziewczyna jednak zauważa jej dziwną reakcję i teatralnie unosi jedną brew do góry.
-Czyżbyś go znała? - ponownie obraca się w stronę nieznajomego, nawijając kosmyk włosów na palec. Na samą myśl, że przyjaciółce podoba się tajemniczy nieznajomy, oblewa ją fala zazdrości. Nie chce, żeby działo się to naprawdę. Miała to być jej słodka tajemnica.
Niestety, los tak chciał, że chłopak w ułamku sekundy obrócił się w stronę nastolatek, skupiając uwagę na jej przyjaciółce. Dziewczyna w ekspresowym tempie obróciła się w stronę swojego plecaka, próbując nie ukazywać swojego zażenowania zaistniałą sytuacją, Z drugiej strony, była sparaliżowana faktem, że on nawet na nią nie spojrzał. Wolał jej przyjaciółkę. Zacisnęła dłonie, wbijając paznokcie w ich  wewnętrzną część, próbując powstrzymać napływające łzy. Nawet on musiał wybrać kogoś innego...



Lecz dziewczynie uwadze umknął jeden moment. Tuż po jej obróceniu, chłopak chciał na nią spojrzeć. Pierwsza dziewczyna, na której zawiesił oko, była zupełnie... przeciętna. Normalna. Długie włosy, czarne buty na obcasie, jeansy opinające jej tyłek i krótka kurtka, sięgająca tuż do pasa. Typowa licealistka, pomyślał chłopak. Jeszcze kilka miesięcy temu bez wahania puścił by do niej oczko, okazując w ten sposób swoje zainteresowanie. Potem jakieś krótkie rozmowy, w końcu wspólna impreza i moment kulminacyjny, szybki numerek w jednej z toalet. Tak jeszcze by pomyślał chłopak sprzed paru miesięcy.
Ale czas zmienia wszystko.
Niską szatynkę widocznie zdenerwował fakt, że nie zareagował na jej zaloty. Zdecydowanie podniosła się ze swojego wcześniejszego miejsca i zarzuciła torbę na ramię, otrzepując tyłek z okruchów, dając do zrozumienia, że nie jest już nim zainteresowana.
Lecz on skupiał już uwagę na drobnej blondynce. Zawzięcie szukała czegoś w swoje torbie. Nie mógł dojrzeć jej twarzy. Jedynie co widział, to średniej długości faliste włosy, momentami spięte wsuwką. Na sobie miała szarą bluzę i zwykłe, granatowe spodnie, wsunięte w szare trampki. Zupełne przeciwieństwo tamtej dziewczyny. Zauważył też szczupłe nogi. Chude nadgarstki, które odgarnęły włosy, spadające jej na twarz. Drobne ramiona, w których za wszelką cenę chciała się schować.
I blizna. 
Dlaczego wcześniej tego nie zauważył?
Może dlatego, że była już mało co zauważalna. Cienka blizna, ciągnąca się przez cały kark.
Może nie była to nawet blizna.
Jakby otarcie....
Nagle dziewczyna zarzuciła na głowę kaptur od bluzy, jeszcze bardziej się zasłaniając.
Zarzuciła plecak na ramię, wkładając do kieszeni telefon z poplątanymi słuchawkami i splotła swoje dłonie, przyglądając się tablicy informacyjnej.
Która wisiała tuż przy nim.
W końcu mógł zauważyć to, czego tego bardzo poszukiwał u drugiej osoby.


Taki sam smutek w oczach

jak u niego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz